Mała Camila od zawsze marzyła o przyjaciółce. Nigdy nie miała takiej opcji, bo ciągle się przeprowadzała przez mamę.
Pewnego dnia pojawili się w Buenos Aires. Cama nie liczyła na jakieś wielkie przyjaźnie. Wiedziała, że szybko się przeprowadzi. Gdy mama ją przyprowadziła do szkoły poszła do swojej klasy. Nauczycielka kazała jej wejść. Przedstawiła się i rozglądała się za wolnym miejscem. Było ich wiele. Zauważyła samotną dziewczynkę. Postanowiła z nią usiąść. Jedna z dziewczynek ja zatrzymała.
- Psyt. Nie siadaj z nią. To Włoszka!
- I co? Ja jestem Francuzką.
- Ale Francja jest inna niż Włochy. Ona jest inna niż ty. Widać, że jesteś fajna. Mam cioci z Włoch i ona jest ciągle smutna i zła, a ciocia z Francji wesoła i dobra. - Cama nie reagowała i usiadła z dziewczynką.
- Jestem Camila. - powiedział i wyciągnęła rękę. Czarnowłosa odwróciła się. Przyjrzała się nowej ławkowej współlokatorce.
- Francesca. - odpowiedziała po chwili i podała rękę - Emily nie mówiła ci, żebyś ze mną nie siadała?
- Powiedziała, ale i tak chciałam z tobą siedzieć. Zawsze siedzisz tak sama?
- Tak... Na każdym przedmiocie.
- Teraz będziesz siedziała ze mną. Ja też nie mam przyjaciółek ciągle podróżujemy z rodziną przez pracę mamy.
- Cauviglia! Torres! Cisza! - krzyknęła nauczycielka i dziewczynki się uciszyły. Na przerwie dziewczynki poszły do biblioteki i oglądały książki z obrazkami. Rozumiały się i stały się najlepszymi przyjaciółkami.
CDN
Fajne!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń